Poszumska Krystyna z domu Mońko

Jestem absolwentką Liceum Ogólnokształcącego w Gostyniu – rocznik maturalny1959. Urodziłam się w Gostyniu, przy ul. Młyńskiej 9, w trzecim roku, krwawej i okrutnej, II wojny światowej. Po ukończeniu Szkoły Podstawowej Nr 1, w roku 1955 rozpoczęłam edukację w Liceum, w klasie języka niemieckiego i łaciny, zakończoną maturą w 1959 roku.

 Jesienią, tegoż roku, zostałam przyjęta na Uniwersytet Wrocławski, Wydział Filologiczny – kierunek Bibliotekoznawstwo. Wybrane i wymarzone studia ukończyłam w 1964 roku, a stypendium fundowane, które otrzymywałam z Wydziału Kultury WRN w Szczecinie, od drugiego roku studiów, spowodowało, że dalsze życie związałam z drugim pięknym, nadodrzańskim miastem – Szczecinem.

Podczas trzyletniej pracy w Bibliotece Wojewódzkiej, podejmowałam podyplomowe studia dziennikarskie oraz pracowałam jako nauczyciel języka polskiego w Jednostce Wojskowej.

W latach 1967 – 1980 pracowałam w Morskim Ośrodku Kultury przy Polskiej Żegludze Morskiej na stanowisku instruktora ds. książki, prasy i czytelnictwa. Ostatnie trzy lata powyższego okresu przypadły na pracę w Dziale Patronackim PŻM, czyli na prowadzeniu i organizowaniu kontaktów między instytucjami patronackimi statków i ich matkami chrzestnymi a załogami poszczególnych jednostek, których wówczas pod banderą PŻM pływało około 130.

Jako nastolatka kierowałam się dewizą – kochać, podróżować i uczyć się. Teraz, patrząc na życie z perspektywy kilkudziesięciu lat, zmieniłabym kolejność owego motta na – nauka, podróże i miłość.

Nie mniej udało mi się spełniać obrane kiedyś cele życiowe.

Poza studiami filologicznymi, w latach osiemdziesiątych ukończyłam czteroletnie studia teologiczne na Akademii Teologii Katolickiej, zakończone zdaniem egzaminu ex uniwersum. Na Uniwersytecie Poznańskim, jeszcze w latach siedemdziesiątych, zaliczyłam kilka semestrów studiów z zakresu turystyki i andragogiki oraz nieustająco uczestniczyłam w kursach językowych /angielski, niemiecki, hiszpański, francuski i esperanto/.

Podobnie spełniona czuję się w drugim haśle mojego życia – podróżach. Poza Antarktydą, byłam na wszystkich sześciu kontynentach świata - drogą morską, lądową i lotniczą. Obejrzałam wiele interesujących miejsc i poznałam mnóstwo ciekawych i intrygujących ludzi. Do jednych z największych przeżyć związanych z podróżami, zaliczam pielgrzymkę po ziemi włoskiej i spotkanie w Castel Gandolfo, nad jeziorem Albano, z Ojcem Świętym, Janem Pawłem II oraz kilkunastodniowy pobyt w Japonii, na początku lat siedemdziesiątych ub. wieku, gdzie wszystko było wówczas dla mnie kondensacją egzotyki i arcyciekawej Historii.

Dużym przeoczeniem treści tego biogramu byłby fakt pominięcia sportu w moim życiu. Sport kochałam od zawsze. Mimo braku posiadania rewelacyjnych talentów regularnie jakiejś dziedzinie się oddawałam. W ogólniaku były to gry zespołowe, na studiach już bardziej wyczynowo uprawiałam wioślarstwo /srebrny medal Akademickich Mistrzostw Polski w czwórce kobiet/, a ponadto amatorsko pływanie, narty, siatkówka, gimnastyka, brydż. Już jako weteran wioślarstwa uczestniczyłam w latach dziewięćdziesiątych, w Mistrzostwach Świata Weteranów, reprezentując swój klub na skiffie i w dwójce podwójnej kobiet. W okresie późniejszym swoją miłość do sportu przelałam na dzieci i starałam się je wychowywać w sportowym duchu, co dało bardzo korzystne efekty.

Pod koniec lat sześćdziesiątych założyłam rodzinę, którą zawsze stawiałam na piedestale, szczególnie dlatego, że przez większość życia musiałam być dla moich Dzieci obojgiem rodziców, gdyż mąż mój wybrał piękny i szlachetny, aczkolwiek bardzo trudny rodzinnie zawód marynarza. Wychowałam czworo dzieci, które się szczęśliwie usamodzielniły - Marta /historyk sztuki/, Wojciech /nawigator i ekonomista w transporcie morskim/, Melchior /zarządzanie w budownictwie, tzw. inżynier europejski/, Filip /biotechnolog i hodowca koni/ - i prowadzą ciekawe i zajmujące życie, odwiedzając nas, czyli Dziadków często z wnukami – Gabrysią, Niną , Polą, Stasiem i Antosiem.

Po przejściu na emeryturę większość czasu spędzam w Uroczysku, oddalonym od zgiełku wielkomiejskiego Szczecina trochę ponad 80 km, wśród licznych czworonożnych Przyjaciół, które od zawsze towarzyszyły naszemu życiu.

Swoje wykształcenie humanistyczne w dużym stopniu zawdzięczam mojemu gostyńskiemu Liceum, jego Profesorom i ogólnej atmosferze jaka w drugiej połowie lat pięćdziesiątych panowała na lekcjach przedmiotów i w kółkach zainteresowań. Wiersze, które miałam przyjemność recytować na tak częstych wówczas akademiach okolicznościowych, pamiętam do dziś i często je wykorzystuję podczas spotkań towarzyskich, przypominając gronu Przyjaciół nieco klasyki. Byłam wielokrotnie przygotowywana przez śp. prof. Marię Kruszkę do licznych konkursów recytatorskich, które zaliczałam z większym lub mniejszym sukcesem, ale zawsze broniłam honoru szkoły na polu znajomości literatury – poezji i prozy.

Umiłowanie książek, bibliofilstwo, tak bardzo rozwinięte w późniejszym okresie życia, również zostało zapoczątkowane na ławach szkolnych mojego Liceum. Fakt posiadania ogromnej, jak na prywatne zbiory, biblioteki liczącej kilkanaście tysięcy tomów także zawdzięczam Profesorom mojej Szkoły. Zawsze kupno książki było dla mnie priorytetem i zawsze najpiękniejszym prezentem jaki mogłam dostać była, jest i będzie KSIĄŻKA. Liceum, które z tak wielkim sentymentem wspominam, kończyła w 1948 roku moja Ciocia, siostra mojego Ojca, śp. Maria Irena Mońko /historyk/oraz w roku 1962 siostra - Jadwiga Mońko-Wojciechowska /mgr inż. instalacji sanitarnych/.

Poszumska Kryst...
Poszumska Krystyna Poszumska Krystyna
Poszumska Kryst...
Poszumska Krystyna Poszumska Krystyna
Poszumska Kryst...
Poszumska Krystyna Poszumska Krystyna