Golniewicz Mieczysław
Golniewicz Mieczysław (1908- 1962), urodzony 10 grudnia 1908 w Gostyniu. Był synem rzemieślnika Kazimierza i Ludwiki z domu Smoczyk. Do szkoły powszechnej i gimnazjum ,,typu klasycznego dawnego” uczęszczał w Gostyniu oraz w Lesznie. W Gimnazjum gostyńskim uczył się w latach 1925-1929, zdał maturę 22 maja 1929 r. Przewodniczącym Państwowej Komisji Egzaminacyjnej był wówczas wieloletni dyrektor Gimnazjum w Gostyniu ks. Franciszek Olejniczak.
Studia filozoficzno- teologiczne alumn Golniewicz odbył w Gnieźnie i Poznaniu. Koledzy seminaryjni jednogłośnie podkreślali, jego niezwykłą pogodę ducha, dobroć serca i koleżeńskość.,, W Jego towarzystwie panował zawsze wesoły i miły nastrój ”. ,,Przebywał wielką część dnia na probostwie , pracując pilnie w archiwum i bibliotece. Chętnie głosił wykłady w organizacjach kościelnych. Podjął się prowadzenia uciążliwej pielgrzymki pieszej do Górki Duchownej”.
Dobrze zapowiadający się alumn Mieczysław Golniewicz przyjął święcenia kapłańskie z rąk ks. Kardynała Hlonda w poznańskiej katedrze 17 czerwca 1937 r.
W dniu wybuchu wojny ks. wik. Golniewicz namaszczał ciężko rannych i konających po ostrzelaniu Leszna przez Niemców. Tropiony przez Gestapo, ukrywał się u krewnych w Nowym Dworze, następnie kilka razy zmieniał miejsce zamieszkania. Przedzierał się też w tym czasie w przebraniu do klasztoru w Lubiniu , gdzie zanosił wiadomości oraz słowa otuchy i pocieszenia aresztowanym i internowanym księżom. Zadenuncjowany żandarmerii niemieckiej, został ujęty na początku 1942 r. Gestapo zawiodło ks. Golniewicza do matki i tu zmusiło do przywdziania sutanny oraz okrycia głowy biretem, a następnie prowadziło przez ulicę rodzinnego Gostynia. W Lesznie prześladowcy znów kazali ubrać się księdzu wikaremu w sutannę i w pantoflach, na urągowisko, prowadzili po ulicach tego miasta. Bito Go i katowano do utraty przytomności. 8 miesięcy przebywał w słynnym Forcie VII Poznania. Kiedy torturowany i bity krzyczał z bólu, Niemiec mówił szyderczo: ,, Twój Jezus więcej cierpiał i nie krzyczał, a ty krzyczysz”? Od rozstrzelania uratowało ks. Golniewicza pisemne oświadczenie Niemców z Bielawa o uratowaniu im życia przez Niego w czasie zamętu i ucieczki wrześniowej 1939r. Ostatecznie wywieziono Go do obozu koncentracyjnego w Dachau.
Przewieziono ks. Golniewicza do obozu ze złośliwą adnotacją w aktach: ,, Spion und Pandit” i dlatego nie szczędzono Mu specjalnych prześladowań i szykan, znęcano się nad Nim. Znosił to wszystko, jak zwierzał się nieraz ks. adm. Hełce, ,, z miłości ku Chrystusowi i Matce Bożej, w intencji rychłego uproszenia wolności dla Ojczyzny i Narodu polskiego”.
W obozie często zapadał na zdrowiu. Przechodził zapalenie płuc, zbrodnicze ,,doświadczenia” z malarią, co dotkliwie odbiło się na zdrowiu, a zwłaszcza zaatakowało wątrobę. Przeszedł 2 operacje, jedną z nich przeprowadził kapo rewiru, przestępca kryminalny, który nie był lekarzem. Skutki były tragiczne, bo uczyniły księdza kaleką do końca życia. Cierpiał dodatkowo wiele z powodu tego kalectwo w obozie, był narażony przez nie na mnóstwo nieprzyjemności. Po wojnie owo ukryte kalectwo dawało się stale we znaki, choć oczywiście nie w takim stopniu jak w czasie kaźni obozowej. Jeden z konfratrów obozowych charakteryzując ks. Golniewicza powiedział, iż był On pogodny, nie załamywał się, podtrzymywał innych na duchu, wierzył w Opatrzność i ufał Panu Bogu, że nas wyprowadzi z tego piekła na ziemi. Mimo strasznego głodu, dzielił się chlebem z bardziej głodnymi kapłanami. Cierpliwie znosił dodatkowe przykrości od esmanów i kapów, spowodowane tuszą i wzrostem. Ks. adm. Swoboda stwierdza, iż zmarły zachował zawsze ,,swój miły uśmiech i wspaniałą postawę katolickiego kapłana”.
Uwolniony w kwietniu 1945r., już 4 lipca objął placówkę duszpasterską w obozie Pinneberg k. Hamburga. Pracował też w innych obozach byłych polskich jeńców wojennych, których wtedy wielu znajdowało się w rejonie Hamburga. W Pinnebergu powstały 2 polskie gimnazja- w technicznym zmarły był prefektem. Na wiosnę 1947r. przeniósł się do Hamburga. Tam swoją troską otoczył polskie dzieci w szkółkach, młodzież akademicką, a także pokaźną liczbę Polaków zamieszkałych głównie w Wilhelmbrucke. W tamtejszym kościele parafialnym odprawiał w niedziele i święta Msze św. Po wielu latach przerwy rozbrzmiał znowu w niemieckim kościele polski śpiew religijny.
Zostawszy dziekanem Polaków strefy północnej Niemiec, ks. Golniewicz usilnie zabiegał, by gromadzić rozproszonych rodaków. Otrzymawszy kościół św. Józefa w Hamburgu, postarał się o erekcję polskiej parafii. Prócz tego w śródmieściu Hamburga, w kościele Najświętszej Maryi Panny, niedaleko dworca miał konfesjonał z napisem ,,polski kapłan” i tam regularnie spowiadał. Zorganizował chór parafialny, który upiększał nabożeństwa w Hamburgu i okolicy i dobrze zaopatrzoną bibliotekę parafialną, cieszącą się dużą poczytnością. Opiekował się więźniami.
Ks. abp Gawlina reasumując zasługi ks. Golniewicza, pisał: ,, na każdym…stanowisku okazał się Ksiądz Dziekan racowitym, gorliwym i mądrym duszpasterzem. W dowód wdzięczności i uznania nadaję Księdzu Dziekanowi przywilej noszenia rokiety, mantoletu i pierścienia kanonickiego”. Wizytacja arcypasterska przekonała Księdza Arcybiskupa ,, ponownie o wybitnych zaletach kapłańskich i ofiarnej pracy Księdza Dziekana”.
Zmarły mieszkał w Hamburgu samotnie, zajmując skromny pokoik z kuchenką. Trudne warunki życia, brak należytej opieki domowej ,przyczyniły się niewątpliwie do przyspieszenia śmierci Kapłana, któremu Niemcy zniszczyli w Dachau zdrowie.
Długie miesiące przeleżał ks. kanonik Golniewicz w Marienkrankenhaus Hamburga.
Zmarł 27 lutego 1962r. Zwłoki spoczęły na cmentarzu Hamburg-Ohlsdorf. Zmarły przedwcześnie kapłan był męczennikiem XX wieku za wiarę i Chrystusa, bo w niemieckim obozie koncentracyjnym zbrodnicze doświadczenia i tortury stosowane wobec Niego stworzyły w Jego organizmie dogodne warunki do powstawania i rozwoju choroby.
Katolicka Agencja Prasowa w NRF doniosła 7 marca 1962 r. o śmierci i pogrzebie śp. Ks. Golniewicza. Podkreślono związek przyczynowy między szczepieniami malarii w Dachau a przedwczesnym zgonem.
Informacje z ,, Miesięcznika Katolickiego Archidiecezji Poznańskiej,,- Nr 6/1963 Opr. ks. dr Bogdan Sikorski