Stebart Mieczysław

Urodzony 11 grudnia 1925 roku w Grudziądzu jako syn Stanisława i Teresy z domu Kozłowskiej. Przed wojną, w roku szkolnym 1938/ 39 ukończyłem pierwszą klasę Gimnazjum im. Hugona Kołłątaja w Krotoszynie. Podczas wojny, aby uniknąć wywiezienia na roboty do Niemiec, w 1941 roku zostałem wysłany do krewnych do Łodzi, gdzie musiałem pracować najpierw w dużym zakładzie ślusarskim, a potem w składzie drzewa. Jesienią 1944 roku zostałem wywieziony do  przymusowej pracy, na tzw. „Einsatz”.

Po ucieczce Niemców powróciłem do Łodzi i gdy otwierano szkoły, zgłosiłem się do Gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego, zdałem egzamin z całej drugiej klasy i zostałem przyjęty do klasy trzeciej. Po jej ukończeniu w skróconym systemie, we wrześniu 1945 roku zgłosiłem się do Konwiktu Księży Filipinów na Świętej Górze w Gostyniu i rozpocząłem naukę w czwartej klasie w Gimnazjum Gostyńskim. Maturę zdałem w czerwcu 1947 roku.

Po maturze, z sześcioma kolegami, poprosiłem o przyjęcie do Kongregacji Oratorium św. Filipa Neri na Świętej Górze. Pod koniec września wysłano nas na pierwszy rok studiów w Seminarium Duchownym w Tarnowie. Było nas siedmiu: Henryk Nowakowski (+), Alfons Wesołowski( +), Marian Wichłacz (+), Marian Zieliński(+), Stanisław Morawski, Henryk Ostach i ja. Święcenia kapłańskie  otrzymaliśmy 11 grudnia 1951 roku, o pół roku wcześniej od kolegów diecezjalnych, ale nadal studiowaliśmy aż do otrzymania absolutorium.

We wrześniu 1952 roku zostałem wysłany na dalsze studia teologiczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W listopadzie tegoż roku zostałem przeniesiony do Kongregacji Księży Filipinów w Tarnowie i nadal studiowałem. Po tzw. ”Polskim Październiku” w 1956 roku, kiedy po okresie stalinowskim nastąpiła pewna odwilż, zająłem się pracą z dziećmi  i młodzieżą. Zorganizowaliśmy teatr dziecięcy i młodzieżowy oraz wieczory poetyckie.

 W roku 1959 wyrokiem Kolegium Orzekającego zakazano nam dalszej działalności. W tym samym czasie ponownie usunięto religię  ze szkół i zostałem katechetą młodzieży licealnej  przy naszym kościele. W tym charakterze pracowałem około 30 lat i uważam ten okres za najwspanialszy w moim życiu.

 Obecnie, kiedy już jestem stary, zajmuję się tłumaczeniem książek z języka włoskiego, niemieckiego i francuskiego. Współpracowałem w kilkoma wydawnictwami katolickimi, właśnie dla jednego z nich  niedawno ukończyłem tłumaczenie dosyć pokaźnej książki.

Ta praca jeszcze trwa. To tyle z mojego żywota.